Posty

TYMOTEUSZ PABIAN "UKRYTY W CIENIU"

Obraz
Tymoteusz Pabian Ukryty w cieniu Właśnie wracałem od neurologa, dał mi jakieś tabletki, dlatego byłem   spokojniejszy. Wreszcie miałem trochę czasu by samotnie poszukać J.J– czarnego gangstera sprzedającego narkotyki. Mam zamiar odwiedzić jego fabrykę kawy w której ukrywał trawkę. Jechałem przez centrum Las Vegas. Zjechałem z głównej drogi i czekało mnie 15 minut jazdy po wąskich uliczkach, na szczęście puścili w radiu najnowszy numer Rihanny, przynajmniej się nie nudziłem. Bo odwiedziny w tej fabryce to w sumie formalność, policja już tam była, a ja zastanawiałem się tylko czego szukać dalej. Może zajrzę do Arizony, bo to co tam zobaczę to raczej tylko ogromny burdel. Musiałem zaparkować jakieś 100 metrów od fabryki tylko dla formalności. Zostawiłem w mercedesie namiar, żeby po kradzieży mógł go odzyskać. Fabryka wyglądała jak wielka kostka z blachy, a nad bramą widniał napis ''CAFFE de ITALIA'', nie było to jakieś powalające. Brama duża… za duża z małymi z

BOŻENA JASTRZĘBSKA "NIEZWYKŁA HISTORIA"

Obraz
Bożena Jastrzębska Niezwykła historia Dokąd prowadzi ten utwardzony dukt, co kryje się za tym drewnianym mostkiem, zżera mnie ciekawość, muszę to sprawdzić, bo nie daje mi to spokoju. A więc idę. Kiedy jestem już blisko, widzę spróchniałe deski. Z jednej strony z ledwo okorowanej żerdzi poręcz, dzięki której mogę pokonać przeszkodę. W oddali widzę łąkę o nieziemsko szmaragdowym odcieniu z której niczym wytworne damy rytmicznie falują kłosy trawy, gdzie do taktu przygrywa lekki podmuch wiatru. Zachwycona tym widokiem brnę dalej. Ale cóż to? Moim oczom ukazuje się drewniana chata, której widokiem już się nie zachwycam. Spróchniałe nierówne deski okalające skansen i szerokie szpary, przez które wydobywa się Zapach pleśni i wilgoci. Malutkie dwa otworki, które służyły za okienka pozostały przeszyte pajęczyną. Natomiast wejście do tej chaty służące za drzwi było połamane. Wtedy unosząc głowę ku górze ujrzałam przechylony prostokąt porośnięty gęstym mchem, służący kiedyś za dac

KRYSTYNA DWOJAK "WŚRÓD TOPOLI"

Obraz
Krystyna Dwojak Wśród topoli      Opowieść moja zaczyna się w pięknie położonej wsi Niemil, która położona jest niedaleko miasta Oława. Tereny Dolnego Śląska obfitują w różnorodność flory i fauny. W latach 80tych w Polsce żyło się biednie, panował ustrój komunistyczny, który dużo nakazywał, a wiele zakazywał. Wszyscy się bali. Jednak ludzie byli szczęśliwi. Żyli z tego co mieli: co wyhodowali, co im urosło i co dawała natura. Wszyscy z upragnieniem czekaliśmy na nadejście 1985 roku. Wiosenny marzec i kwiecień w tym roku był deszczowy i wietrzny. Czasami mroźne poranki ubierał szron, aby w godzinach wczesno obiadowych piękne słońce ogrzewało ziemię. Tę ziemię. Pączki na drzewach w przydomowym sadzie „strzelały” pokazując swe zielone listki. Świat zmieniał kolory. Z szarości poprzez zieleń traw, żółć żonkili i czarujący fiolet krokusów. Moje serce zawsze rozgrzewa czerwień tulipanów u babci w rabatce i biel przebiśniegów w najbliższym lesie, które tworzyły dywany kwi

ANNA STRUCZYK "WSPOMNIENIA Z LATA"

Obraz
Anna Struczyk Wspomnienia z lata Dopiero co skończyło się lato. Wyjątkowo suche i upalne, ale też błogie, łaskawe i cudowne. Zbiory były przyspieszone, rośliny często omdlałe, ale trwają. Ostatnie jego dni gorące, lśniły także w słońcu. Rażące promienie, choć już na zachodzie nieba, miło otulały ciepłem, zachęcały do odpoczynku. Weszłam do ogrodu oślepiona blaskiem, objęta gorącym jeszcze powietrzem. Usiadłam wygodnie na krześle, częściowo w cieniu orzecha włoskiego. Na drugim krześle wyciągnęłam stopy, starając się wyluzować i o niczym nie myśleć. Było cicho i spokojnie. Raz przebiegł kos, gołębie trzepotały skrzydłami mi na gałęziach świerków i gruchały wydając różne odgłosy. Przymknęłam oczy, twarz wystawiłam do słońca, oddając się ciszy i magii czasu. Nagle moją podróż w niebyt przerwał rześki wietrzyk. Przyjemnymi podmuchami owiewa mnie całą, rozkołysał lekko kępy kwiatów i liście drzew. Przypominał mi inny wiatr, równie miły i orzeźwiający, ale z nutą wilgoci. Powiewał

ARKADIUSZ JADACH "WEWNĘTRZNE MEANDRY"

Obraz
Arkadiusz Jadach Wewnętrzne meandry JESIEŃ Kostek Grudzieński miał dziewiętnaście lat i pochodził z małej miejscowości zwanej Drobin. Właśnie w tym momencie stał się najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi. Dostał się na studia do Warszawy. Wprawdzie nie były to jego wymarzone, ale i tak bardzo się cieszył. Na wymarzone nie zdążył, gdyż powinęła mu się noga na maturze z matematyki i długo czekał na wyniki poprawki. Później łapał się tego co dostępne. I udało się! Jego rodzina nie zdążyła się jeszcze nacieszyć, że przebrnął pomyślnie przez maturę, a tu od razu studia. Czuł, że świat należy do niego i, że ma w sobie wielkie pokłady energii na zdobywanie nowej wiedzy i zawieranie nowych znajomości. Był to koniec września, październik za pasem, a kwestia lokum w dużym mieście tkwiła w martwym punkcie. Wraz z rodzicami szukali czegoś po dobrej cenie, lecz było ciężko. Praktycznie wszystkie kawalerki po okazyjnej cenie były już zajęte. Ściskało go w brzuchu na samą myśl, że